Jak pracować z mitami o organizacji krążącymi w firmie?

Jak pracować z mitami o organizacji krążącymi w firmie?

Na szkoleniu z zespołem zarządzającym pewnej firmy, zadałam ostatnio pytanie: jakie mity o waszej organizacji krążą w firmie? Jakimi opowieściami i mitami raczy się nowo przychodzącego do firmy pracownika? Jakie przekazy w waszym przedsiębiorstwie krążyły tak długo, iż – mimo że niekoniecznie odzwierciedlają rzeczywistość, a firmowe statystyki są z nimi sprzeczne – STAŁY się rzeczywistością, “dominującą narracją”?

Zarówno uczestników, jak i nas, trenerki prowadzące, zaskoczyła liczba mitów, które odkryli biorący udział w szkoleniu. Zespół zapisał trzy flipcharty twierdzeń, brzmiących dziwnie znajomo – uwznioślających przeszłość (“dawniej w firmie było lepiej”), niegdysiejszych liderów (“za jego kadencji lepiej się działo”), podkreślających podziały (“częściej awansujemy mężczyzn”, “obcokrajowcy zarabiają więcej”). Moje myśli odpłynęły na chwilę w kierunku mitów narodowych, a potem rodzinnych.

Co ciekawe, podczas odkrywania, ujawniania i spisywania takich nieformalnych przekazów (a jednak wszechobecnych! ile zgodności w grupie!), widocznie wzrosła uczestnikom energia. Pomyślałam sobie, że im bardziej firma naciska na pewną “uzgodnioną rzeczywistość”, tym więcej energii i emocji zaczyna się gromadzić pod spodem, w “rzeczywistości nieformalnej”, ustnych przekazach, opowieściach, ukrytych przekonaniach i mitach. To bardzo prosta zasada: to, co zabronione, zaczyna działać jak podziemny ruch oporu. Chwila na odreagowanie i ujawnienie tej drugiej (a może pierwszej?) rzeczywistości przyniosła dużą ulgę.

Pojawiło się też trudne pytanie: czemu SŁUŻĄ nam te mity?…Co podtrzymują?

Ale także: jaką NOWĄ opowieść chcemy o firmie stworzyć?…

UZGADNIANIE RZECZYWISTOŚCI

Podczas kilkuletniej pracy z biznesem, natrafiłam na wiele prób “uzgadniania rzeczywistości”. Najwyraźniej pamiętam kilka:

  • nie mówmy “problem”, mówmy “wyzwanie”;
  • nie mówmy “podwładny”, mówmy “kolega”;
  • nie mówmy “reorganizacja”, mówmy “rewitalizacja”.

Zastanówmy się przez chwilę, czemu służą takie sformułowania.

WYZWANIE VS PROBLEM

Czemu służą wyzwania? Z pewnością nastawiają na osiągnięcia – prawda? Wyzwanie to coś, czemu należy przecież sprostać… coś, co może być wręcz ekscytujące! Słowo “wyzwanie” kojarzy mi się z pojedynkami… i POKONYWANIEM. Działa mobilizująco ma dużą moc.

Tymczasem słowo “problem” przywodzi na myśl trudność. I niekoniecznie wygraną. Bynajmniej nie kojarzy się z ekscytacją, raczej ze zmartwieniem.

“Wyzwanie” (haha) polega jednak na tym, że w życiu czasem miewamy “problemy”…doświadczenia, które nas martwią, które podcinają nam skrzydła, które sprawiają, że jesteśmy niekoniecznie zmobilizowani do boju, wręcz przeciwnie. Co wtedy? Skoro “granice naszego języka określają granice naszego świata”, zaryzykowałabym twierdzenie, że w takich wypadkach na naszą “emocjonalną prawdę” po prostu w takiej sytuacji nie ma miejsca. Bo “problemów” przecież nie mamy.

Skoro nie mogę przyznać się przed szefem, że mam problem, zaczynam prowadzić “drugie życie”. Mam koleżanki, z którymi mogę o tym porozmawiać. Spotkania kuchenne. Chwile przerw. Szef nie dowie się, że mam problem. Bo problemów przecież nie mamy.

PODWŁADNY VS KOLEGA

No pewnie, że lepiej mieć kolegów, niż podwładnych. Wiedzą o tym zwłaszcza menedżerowie, którzy na stanowisko lidera zostali wyłonieni z zespołu kolegów, będąc do tego momentu równi, a od tego momentu – no właśnie, jakby to powiedzieć w takim wypadku? Mniej równi?… Na szkoleniach bardzo dużo opowiadają o “wyzwaniu” (czytaj: długotrwałemu obciążeniu psychicznemu), jakim w takiej sytuacji jest pozostanie w relacjach opartych na wzajemnym szacunku, a jednocześnie zbudowanie autorytetu na nowym stanowisku.

Podwójne “wyzwanie” mają osoby, których koledzy również wystartowali w rekrutacji na to samo stanowisko, ale “nie zostali wybrani” (czytaj w ich świecie: przegrali), a którymi obecnie muszą zarządzać. Z ich opowieści wynika, że to często głęboka podróż osobista, w której często trzeba wiele poświęcić (na co wielu z nich nie jest gotowych): przyjaźnie, sympatie, pewien wizerunek, nawet spójność wewnętrzną. W trakcie tej podróży, wielu kolegów po prostu kolegami być przestaje.

Co nieładnego jest w słowie podwładny? To osoba pod – władzą, a przecież często taka jest rzeczywistość; menedżer ma władzę, czasem stanowiskową, czasem osobistą. Dlaczego uparcie zamieniać to słowo na sformułowanie “kolega”? Co znika z rzeczywistości wraz ze zniknięciem słowa “podwładny”? Z pewnością dzięki “koledze” pojawia się równość. Czy tak jest w rzeczywistości?…

REORGANIZACJA VS REWITALIZACJA

Tu muszę się przyznać, że sama wiele lat temu brałam udział w projekcie “rewitalizacji”. Nazwę wybraliśmy po to, by nie wystraszyć pracowników słowem “reorganizacja”. W praktyce była to reorganizacja, a ludzie nie są naiwni i wiedzą, czym pachną słowa brzmiące jak z reklam witamin: pachną niebezpiecznie. Im bardziej zawoalowana rzeczywistość, tym większa nieufność i opór wśród tych, przed którymi tę rzeczywistość próbuje się ukryć – takie mam doświadczenie.

Dlaczego traktujemy pracowników jak naiwnych konsumentów, próbując sprzedać im produkt nieco podrasowany?… Czy liczymy na to, że będą z niego bardziej zadowoleni?…Odradzam. Szybko odkryją, jak jest naprawdę i dodatkowo stracą do nas zaufanie.

Zachęcam Was do refleksji – samodzielnie lub z zespołem:

  • jakie opowieści tworzą kulturę Twojej/Waszej firmy – jaki to obraz?
  • jaki mają wpływ na organizację/na Wasz zespół/na Ciebie, czemu służą, czemu nie służą?
  • jaką historię o Twojej firmie opowiadają sobie Twoi klienci?

Dorota Kożusznik-Solarska

Jak pracować z mitami o organizacji krążącymi w firmie?